Nagradzanie konia jest jednym z tych tematów, który można spokojnie zaliczyć do kategorii „wsadzania kija w mrowisko”. Trwają nieustanne spory pomiędzy zwierzęcymi behawiorystami, a instruktorami jeździectwa i samymi właścicielami. No właśnie: nagradzać czy nie? A jeśli tak, to w jaki sposób i czym? Kilka wskazówek znajdziesz w naszym poradniku i wierzymy, że pomogą Ci one rozwiązać ten odwieczny dylemat.
Nagradzanie konia oczywiście nie jest niczym złym, o ile ma charakter incydentalny i nie stanowi sposobu na przypodobanie się wierzchowcowi. Z tym niestety bywa bardzo różnie. Konie są bardzo inteligentne i gdy tylko zorientują się, że mogą bez problemu „wyżebrać” smakołyk od jeźdźca czy opiekuna, to będą to bezwzględnie wykorzystywać. Czasami mogą być w tym bardzo natarczywe, zaglądając do kieszeni czy trącając rękę człowieka w poszukiwaniu czegoś dobrego. Dlatego: nagradzamy tylko okazjonalnie i zawsze z jakiegoś konkretnego powodu.
Formą nagrody dla konia wcale nie muszą być różne smakołyki, choć oczywiście każdy wierzchowiec, który zasmakował marchewki, jabłka czy kostki cukru będzie na to liczyć. Pamiętajmy zatem, że konia można nagradzać także zwykłą pochwałą czy zafundowaniem mu rekreacyjnej przejażdżki po okolicy. Konie doskonale rozumieją, kiedy są chwalone werbalnie i to również wzmacnia więź z człowiekiem oraz buduje ich pewność siebie.
Nigdy nie stosujemy nagród w celu załagodzenia stresu. To jeden z najczęstszych błędów popełnianych przez opiekunów. Prosty przykład: gdy koń panicznie boi się podkuwania, bo nie jest do tego przyzwyczajony, właściciel daje mu jabłko, aby odwrócić jego uwagę. Takie zachowanie będzie się niestety mścić. Wzmacniamy w ten sposób niepożądane reakcje u konia. Uczymy go, że wystarczy okazać strach, by dostać coś pysznego.
Musimy zawsze rozróżnić chęć nagrodzenia konia za zrobienie czegoś „ekstra” od wymagania, by realizował swoje obowiązki – w tym konkretnym przypadku, by cierpliwie poddawał się podkuwaniu.