Kulig konny – o czym trzeba pamiętać?

Kiedyś jedna z największych zimowych rozrywek, szczególnie dla dzieci mieszkających lub mających rodzinę na wsi. Dziś oznaka statusu materialnego i obowiązkowy punkt zimowego wypoczynku w górach. Kulig konny to na pewno świetna zabawa, do której nie można jednak podchodzić bezrefleksyjnie. Priorytetem zawsze jest bezpieczeństwo uczestników, o które można zadbać przestrzegając kilku prostych zasad. Omawiamy je w naszym poradniku.

Jedne sanie dla wszystkich uczestników kuligu!

Zacznijmy od tego, że niedopuszczalne jest tworzenie kuligu z kilku czy kilkunastu sanek przyczepionych do głównych sani. Taki pomysł może się skończyć tragedią i niestety mieliśmy już podobne przypadki w naszym kraju. Jeśli kulig to w jednych, specjalnie do tego przystosowanych saniach, w których rodzice kurczowo trzymają młodsze dzieci.

Woźnica musi mieć doświadczenie w powożeniu

Przed wejściem do sań zawsze warto się upewnić, czy osoba, która będzie prowadzić kulig, ma w tym jakiekolwiek doświadczenie. Jeśli widzimy, że woźnica słabo radzi sobie z koniem, jest w stosunku do niego agresywny i ma wyraźne problemy techniczne, a tym bardziej jest pod wpływem alkoholu, to odmawiamy uczestnictwa w kuligu.

Zwróćmy uwagę na stan konia

Zanim rozpocznie się kulig, to zawsze warto poświęcić kilka chwil na sprawdzenie, czy koń rzeczywiście nadaje się do ciągnięcia sani. Jeśli zdradza ewidentne oznaki choroby, przemęczenia lub jest zbyt mały do tego, aby w pojedynkę pociągnąć ładunek o masie około tony, to zawsze należy zwrócić uwagę woźnicy i zażądać wyjaśnień.

Nie bój się zwrócić woźnicy uwagi na niebezpieczne zachowania

Kulig musi przebiegać zgodnie z podstawowymi zasadami bezpieczeństwa. Niedopuszczalne jest rozwijanie nadmiernej prędkości, gwałtowne zawracanie, celowe bujanie saniami czy przejeżdżanie przez ulicę bez sygnalizowania takiego manewru. Dodatkowo w przypadku kuligu nocnego trzeba się upewnić, że cały zestaw jest oświetlony i widoczny dla kierowców.