ZDROWE PASTWISKO - o ile nie jest przeznaczone dla koni rasy camargue, przyzwyczajonych do życia na mokradłach, nie powinno znajdować się na terenie podmokłym. Konie mogą bowiem nabawić się schorzeń kopyt, które stają się miękkie i wrażliwe, lub bolesnej i trudnej do wyleczenia grudy, a nawet, na dłuższą metę, reumatyzmu.Poza tym podmokłe pastwisko szybko zostaje rozdeptane kopytami, a rośliny siłą rzeczy tracą na wartości.
Teren przeznaczony na pastwisko powinien być oczyszczony ze śmieci, złomu, pordzewiałych drutów, potłuczonych butelek i wszystkiego, co mogłoby poranić kopyta i nogi zwierząt. Jego stan należy więc regularnie kontrolować. Powierzchnia pozostaje zależna od typu roślinności oraz od rasy i wielkości koni, zazwyczaj przyjmuje się, że 1,5 hektara (czyli 100m x 150m) wystarcza, aby wyżywić jedno zwierzę w ciągu całego roku.
WODOPÓJ - pasące się konie piją zazwyczaj mało (od 10 do 20 litrów dziennie, zależnie od klimatu). Mimo to każde pastwisko musi mieć swoje źródło wody (strumień, staw, poidło). Najlepiej, gdy wodopój znajduje się w miejscu ocienionym, tak by latem woda pozostawała chłodna. W takim jednak przypadku należy pamiętać o regularnym usuwaniu spadających liści, które szybko zanieczyszczają stającą wodę.
SCHRONIENIE - konie rzadko przebywają w schronieniach budowanych na pastwiskach, ponieważ te ograniczają im pole widzenia i zwierzęta nie mogą w porę dostrzec ewentualnego zagrożenia. Właśnie dlatego nawet w czasie zawieruchy często można zobaczyć konia stojącego tyłem do wiatru ledwie o kilka kroków od przygotowanej dla niego wiaty. Niemniej jednak koń musi mieć jakąś szopę, w której zawsze znajdzie suchy pokarm i może schronić się przed niepogodą. Nie należy przy tym zapominać, że zwierzęta wolą jednak kryć się pod gałęziami oraz że potrzebują dużego drzewa do czochrania.
OGRODZENIE - pastwisko musi posiadać solidne ogrodzenie, w ostateczności może być z drutu kolczastego, który pozostaje skutecznym zabezpieczeniem, nawet gdy jest trochę poluzowany lub porwany. Drut kolczasty ma tę wadę, że może poranić zwierzę (o skórze bardziej wrażliwej niż u krowy), gdy spłoszone, czy z jakiejkolwiek innej przyczyny, wpadnie na ogrodzenie. Można też użyć drutu gładkiego, lepszego o tyle, że nie może skaleczyć. Trzeba jednak pamiętać, że konie lubią się czochrać o druty i szybko je zrywają. Dobrym rozwiązaniem jest więc puszczenie między nimi jednego przewodu pod napięciem. Ogrodzenie powinno się składać z czterech lub pięciu drutów, z czego najniższy musi biec na wysokości około 40 cm nad ziemią. Jeżeli jest umieszczony wyżej, kuc lub sprytny koń, mógłby się prześliznąć dołem. Jeżeli natomiast biegnie niżej, staje się niebezpieczną pułapką, w której może utkwić noga konia. Ogólnie można więc powiedzieć, iż należy unikać ogrodzenia z drutów. Najlepsze są widoczne i mocne ogrodzenia z drewna, rur metalowych lub ostatnio stosowanych rur plastikowych w jaskrawych kolorach, zabezpieczonych przewodem elektrycznym.
Słupy ogrodzenia powinny być mocne i trwałe. Najlepsze są z drewna akacjowego, odpornego na warunki atmosferyczne i łatwego w obróbce, zwłaszcza zaraz po ścięciu drzewa. Warto je najpierw okorować, w przeciwnym bowiem razie gromadząca się pod korą wilgoć przyspieszy butwienie.
OGRODZENIE ELEKTRYCZNE - urządzenie składa się z zasilanego akumulatorem transformatora, którego jedna końcówka jest uziemiona, a druga przyłączona do przewodu lub elastycznej taśmy z wplecioną siatką z cienkiego nierdzewnego drutu. Drut biegnie na wysokości około metra nad ziemią, zamocowany do słupów za pośrednictwem izolatorów. Po włączeniu urządzenia prąd jest przesyłany co dwie-trzy sekundy (jednak nawet wyższa trawa, dotykając przewodu, może go uziemić). Gdy koń dotknie ogrodzenia, zostanie porażony prądem, co odzwyczai go od napierania na ogrodzenie. Niekiedy raz porażony koń odczuwa później tak duży strach przed każdym drutem, że boi się przejść nawet przez zwykły przewód leżący na ziemi. Konie bowiem zawsze boją się tego, co im już kiedyś sprawiło ból. I na odwrót, koń może nauczyć się przypadkowo, że w galopie może zerwać drut i wyrwać się z zagrody, nie doznając przy tym większego bólu. W takim przypadku lepiej jest zrezygnować z zagrody elektrycznej.
UTRZYMANIE PASTWISKA - pastwisko to nie tylko trawa, ale też rozmaite rośliny, których występowanie zależy od składu gleby, jej wilgotności, kwasowości itp. Prawie wszystkie są wskazane dla konia, ten zresztą sam potrafi świetnie odróżniać rośliny jadalne od szkodliwych. Nie należy wszakże dopuścić, aby chwasty całkiem zarosły pastwisko. Skrzypy, dzika mięta, pokrzywy, kaczeńce, szczaw, osty czy jeżyny odradzają się tym szybciej, im bardziej są tratowane kopytami. Jeśli zaniedba się ich zwalczania, chwasty mogą w ciągu kilku lat pokryć całe pastwisko. I to na trwałe, jako że na przykład nasiona szczawiu mogą przetrwać w ziemi nawet przez 10 lat, czekając na sprzyjające warunki do rozwoju. Odchwaszczanie należy więc podjąć, zanim niepożądane rośliny zdążą się zakorzenić. Można je usuwać, wykopując motyką każdą roślinę z korzeniami. Ten sposób jest bardzo skuteczny, ale żmudny i czasochłonny (niektóre korzenie tkwią naprawdę głęboko, a trzeba je wyrwać w całości). Można też regularnie kosić zachwaszczone połacie, co na dłuższą metę pozwala wyeliminować chwasty, ale po skoszeniu część pastwiska jest czasowo wyłączona z użytku.
OPRYSKIWANIE - inną metodą utrzymania pastwiska jest opryskiwanie środkami chemicznymi. Istnieją herbicydy selektywne, atakujące w zasadzie tylko rośliny wieloliścienne. Zastosowanie takich środków na całym pastwisku oznacza wyeliminowanie, przynajmniej na rok, wszystkich chwastów, ale też niektórych roślin pożytecznych lubianych przez konie, jak koniczyna czy mniszek lekarski. Najlepszym rozwiązaniem pozostaje więc spryskiwanie samych chwastów dostępnymi na rynku herbicydami, co zajmuje od godziny do dwóch na jeden hektar. W tym celu używa się spryskiwacza ogrodowego, kierując strumień tylko na chwasty, które następnie giną w ciągu kilku dni. Najlepszym okresem na opryski jest maj i czerwiec, gdy rośliny osiągają dojrzałość i zbliżają się do kwitnienia. Dla zwiększenia wydajności najlepiej jest opryskiwać, gdy wyparuje już poranna rosa, która mogłaby rozwodnić środek. Także deszcz, jeśli spadnie w ciągu trzech dni od oprysku, może spłukać chemikalia z liści i osłabić ich działanie. Chwasty rosną na ogół na ziemiach kwaśnych, dlatego warto zacząć od analizy składu gleby i w razie potrzeby zastosować wapnowanie. Prawidłowa analiza i użycie właściwego nawozu powoduje proporcjonalny spadek ilości chwastów w stosunku do roślin pastewnych. Niezależnie od zastosowanej metody i wybranych środków pastwisko musi oczywiście pozostać zamknięte dla koni, dopóki wszystkie środki chemiczne nie zostaną zneutralizowane, są one bowiem szkodliwe dla zwierząt. W zależności od rodzaju chemikaliów i od pogody okres ten waha się od kilku dni do trzech tygodni.
SPOSÓB NA OPRYSKIWANIE - opryskiwanie chwastów jest zajęciem żmudnym i monotonnym. Po pewnym czasie trudno sobie przypomnieć, które miejsca zostały już opryskane, a które jeszcze nie. Jest na to prosty sposób. Otóż do herbicydu można dodać jakiś barwnik, na przykład błękit metylenowy. Kierując się kolorowymi plamami, łatwo zorientujemy się, co jeszcze zostało do zrobienia.
"STREFY ZAKAZANE" - "strefy zakazane" oznaczają stratę powierzchni pastewnej. Nie wiadomo dokładnie, dlaczego konie nie chcą jeść trawy w niektórych miejscach, chociaż pozornie jest ona taka sama jak wszędzie indziej. Zdaniem niektórych weterynarzy zwierzęta unikają miejsc szczególnie "zasobnych" w łajno, instynktownie obawiając się ponownego zarażenia własnymi pasożytami. Z drugiej strony można stwierdzić, że konie bez obaw, a nawet z nieskrywaną przyjemnością, jedzą rośliny porastające wokół krowich placków, zaś bydło rogate wcale nie brzydzi się odchodów końskich. Najlepszym sposobem na wyeliminowanie tych "stref zakazanych" jest wykoszenie ich przy samej ziemi. Istnieje też inny sposób: na pastwisko, w kilka dni po zabraniu z niego koni, trzeba wpuścić krowy lub owce, które najlepiej oczyszczą teren z roślin nielubianych przez konie.
Konie mają zwyczaj pozostawiania odchodów w tym samym miejscu, tworząc całe sterty, a niekiedy wręcz piramidy łajna. Łajno, gdy dobrze wyschnie, można po prostu porozrzucać, przysypując uprzednio środkiem przeciw pasożytniczym. Po pierwszym deszczu resztki wsiąkają w glebę. Można też łajnem obdarować jakiegoś ogrodnika, dla którego stanowi niezastąpiony nawóz naturalny. Niektórzy o taki prezent wręcz zabiegają i sami chętnie uprzątają pastwisko.
ROTACJA PASTWISK - aby najlepiej wykorzystać pastwisko, zwłaszcza o niewielkiej powierzchni, zaleca się podzielenie go na kilka mniejszych kwater, na przykład przewodem elektrycznym. Za każdym razem, gdy konie wyskubią trawę do wysokości 5-6 cm, należy je przepędzić na następną kwaterę. Jeżeli warunki pogodowe są dobre i trawa odrasta szybciej, niż konie ją wyjadają, jedną działkę można skosić i zebrać siano.
MŁODA TRAWA - w pierwszych dniach wiosny, gdy zazieleni się trawa, hodowców kusi, aby jak najszybciej wypuścić konie na pastwisko. Jest to błąd, ponieważ zwierzęta mogłyby niską jeszcze roślinność wyskubać do cna i zahamować jej wzrost. Poza tym końskie kopyta tratują młodą murawę, zwłaszcza po rzęsistych deszczach. Z wypuszczeniem zwierząt na pastwisko trzeba więc zaczekać, aż łodygi osiągną wysokość kilkunastu centymetrów. Młoda trawa jest bardzo pożywna i pierwsze wypasy należy ograniczyć do kilku godzin, dwa razy dziennie. Później można wypasać przez cały dzień, na noc jednak spędzając konie do boksów, przynajmniej przez pierwszy tydzień. Zaniedbanie tego może spowodować rozstrój układu pokarmowego, a nawet ochwat.
PADOK - to coś pośredniego między swobodą a niewolą, między boksem a pastwiskiem. Jest to zamknięty teren, o niedużej powierzchni, wystarczającej jednak, aby koń mógł zagalopować (czyli przynajmniej 20 na 20 metrów). Podłoże jest zazwyczaj ziemne lub piaszczyste, podobne jak na ujeżdżalni (gdzie koń może wytarzać się w piachu), ale często twardsze, ubite kopytami.
Ze względów bezpieczeństwa na padoku nie może być drzew ani słupów, a ogrodzenie musi być zrobione z mocnych desek. Dla ogierów stawia się ogrodzenia nieco wyższe (do 1,80 m). Padok może być miejscem odpoczynku przed pracą lub między dwoma wypasami na pastwisku, gdy trawa jest jeszcze zbyt bogata, a także jedynym miejscem, w którym można pozostawić ogiera na swobodzie bez ryzyka ucieczki. Tu także przebywają konie przechodzące rekonwalescencję, trzymane w pobliżu stajni.
BRAMA - zarówno pastwisko, jak i padok muszą posiadać odpowiednią dla koni bramę. W porównaniu z ogrodzeniem pastwisk dla bydła brama musi być solidna, praktyczna i skutecznie zamykana.
Solidna, ponieważ konie są przyzwyczajone do masywnych drzwi boksów, a z racji swojego charakteru mają mniej respektu dla prowizorycznych zagród niż krowy.
Praktyczne, ponieważ konie często prowadza się na łąkę i do stajni, a trzeba nieraz, trzymając konia za kantar, zamknąć bramę tuż przed nosem innego zwierzęcia; musi być tak skonstruowana, żeby dało się ją otworzyć i zamknąć jedną ręką.
Skutecznie zamykana, po pierwsze dlatego, że konie często lubią manipulować zasuwami, z nudów lub z chęci wyjścia. W przydomowej zagrodzie albo na padoku przeznaczonym na krótkotrwały pobyt można zadowolić się dwoma drągami, zamocowanymi zawiasami na przedłużeniu żerdzi i unieruchomionymi w jarzmach kołkami. Jest to rozwiązanie najtańsze, trudno jednak taką bramę otworzyć, trzymając konia na postronku. Lepszym wyjściem jest brama, szeroka na 3-4 metry, z galwanizowanych rur (lżejsza) lub ze sztachet (bardziej estetyczna). Musi otwierać się w obie strony i być dobrze wywarzona, żeby nie zamykała się sama. Brama dwuskrzydłowa jest na pewno droższa i nie zawsze bardziej praktyczna niż pojedyncza, dlatego też zalecana jest przede wszystkim tam, gdzie ze względu na ukształtowanie terenu bramy jednoskrzydłowej, a więc dłuższej, nie można otworzyć na całą szerokość. Brama może być zamykana na zasuwę lub na skobel, którego koń nie potrafi otworzyć, a dla pewności można jeszcze założyć kłódkę. Niektórzy hodowcy odradzają kłódki, ponieważ w przypadku zagrożenia nie można wypuścić koni, gdy nie ma w pobliżu osoby posiadającej klucz. Wielu hodowców instaluje także w ogrodzeniach furtki pozwalające przechodzić z jednej kwatery na drugą bez konieczności otwierania bramy, na tyle jednak wąskie, by koń nie mógł się przez nie przecisnąć.
BRAMA W ZAGRODZIE ELEKTRYCZNEJ - zagroda elektryczna, żeby sprawnie funkcjonować, musi być ciągła, dlatego też ominięcie bramy jest tu szczególnie istotne. Najprostsza metoda polega na przeciąganiu elektrycznego pastucha powyżej bramy, około trzech metrów nad ziemią. Obecnie stosuje się też taśmy elektryczne nowej generacji, często bardzo szerokie. Rozciąga się je między dwoma słupami, zaopatrzonymi w izolatory, a do bramy mocuje się izolowane uchwyty, umożliwiające otwieranie i zamykanie jej jedną ręką, bez konieczności wyłączania prądu.