Mistrzostwa w powożeniu zaprzęgami jednokonnymi, Jarantów 28-31.09.2008
Tegoroczne Mistrzostwa Świata w powożeniu zaprzęgami, podobnie jak w roku ubiegłym, odbyły się w Polsce. Najlepszych singlistów świata gościł podkaliski klub jeździecko-strzelecki JAKO Jarantów. Na starcie stanęło blisko 70 zaprzęgów z kilkunastu krajów.
W skład polskiej ekipy wchodzili: Adrian Kostrzewa i Erup, Bartłomiej Kwiatek i Eliot oraz znany z fantastycznej jazdy w maratonie młodziutki Maciej Forecki z Modenarem.
Zmagania rozpoczęły się od konkurencji ujeżdżenia, rozgrywanej w czwartek i piątek w strugach deszczu. W pierwszej konkurencji zwyciężył holender Jan Van Den Broek, który prowadzenia nie oddał do końca mistrzostw. Najlepsza wśród Polaków okazała się Weronika Kwiatek powożąca śląskim ogierem Nikiel (co ciekawe – jest on synem Eliota, który startuje w zaprzęgu brata Weroniki).
Po pierwszej konkurencji w klasyfikacji drużynowej prowadzili Holendrzy przed Niemcami i Węgrami. Polska ekipa zajmowała odległą 12 lokatę, co jednak specjalnie nie dziwiło – ujeżdżenie zawsze było bolączką polskich zawodników. Szanse na dobry wynik zostały pogrzebane na trasie maratonu, którego nie ukończył Maciej Forecki, na którego akurat w tej konkurencji wszyscy najbardziej liczyli.
Ostatecznie Polacy zostali sklasyfikowani na miejscu 9, co – biorąc pod uwagę choćby ubiegłoroczne miejsce 4 czy nie tak odległy brąz na MŚ w 2002 – jest wynikiem słabym. Zwyciężyli dosyć nieoczekiwanie Francuzi, którzy pojechali bardzo równo, a Ann Violaine Brisou zdobyła srebrny medal indywidualnie. Drugie miejsce zdobyli Niemcy, a trzecie Szwajcarzy. O poziomie świadczy fakt, że różnica pomiędzy medalem srebrnym a złotym była mniejsza niż 1 pkt (!), ciekawe jest również to, że choć Holendrzy zdobyli dwa krążki indywidualnie (złoto i brąz), nie udało im się sięgnąć po medal dla drużyny. Najlepszy z Polaków, Bartłomiej Kwiatek, zajął 11 miejsce, godne pochwały jest zajęcie 2 miejsca w konkursie zręczności powożenia. Miłym akcentem było także 3 miejsce (w tym samym konkursie) najstarszego naszego reprezentanta, Ryszarda Gila, który dzięki temu awansował w klasyfikacji generalnej aż o 22 miejsca!
Uradowani medaliści, po odśpiewaniu hymnów, odtańczyli na podium taniec radości i we wspaniałych humorach poprowadzili rundę honorową. Sama ceremonia zamknięcia była niezwykła – wzięły w niej udział wszystkie zaprzęgi, które ukończyły trzydniowe zmagania.
Poziom mistrzostw i ich atmosfera były niesamowite, nieduże przestrzenie między przeszkodami w maratonie sprawiały, że liczna grupa polskich kibiców z bojowym okrzykiem na ustach galopowała przez jarantowską łąkę za polskimi zawodnikami. Pogoda dopisała tylko w 50%, w sobotę i niedzielę było sympatycznie i słonecznie. Niestety, poziom organizacyjny imprezy był niższy niż ubiegłorocznych MŚ w Warce – kiepskie nagłośnienie, słabe tłumaczenie (wybiórcze – imprezy dodatkowe były tylko dla Polaków?), w dodatku tylko w języku angielskim, mizerne zaplecze gastronomiczne, stajnie dla koni i parking dla koniowozów położone nad cuchnącym gnojówką rowem, a do tego przeszkoda wodna oklejona banerami PEPSI – to największe grzechy organizatorów.
Mimo to MŚ pozostaną w mojej pamięci jako niesamowite wydarzenie, niecierpliwie czekam na medale – szansa już w przyszłym roku.
Oliwia Chmielewska