Tomasz Wójtowicz z Lublina na początku lipca została wicemistrzem świata Lekarzy Weterynarii w Skokach przez Przeszkody. Zawody odbywały się we Francji. Od naszego rodaka lepsza była tylko lekarka ze Szwajcarii.
Takie zawody były rozgrywane po raz pierwszy w historii. Rozgrywane były na kształt zawodów Pucharu Świata. Była prowadzona klasyfikacja indywidualna i drużynowa.
Wybrana była czwórka najlepszych skaczących lekarzy weterynarii w Polsce.
Wysokość przeszkód wynosiła 135 cm w finałach Małej Rundy. Konie mam przygotowane do takich zawodów, więc żadnych szczególnych przygotowań nie prowadziłem.
Niezatarte są wspomnienia z zawodów – cały czas jeszcze zbieram gratulacje, wyrazy uznania.
Jak zareagowało środowisko?
Rzadko zdarza się połączenie tych dwóch branż. Wielu znajomych bardzo fajnie, ciepło zareagowało.
Jak to się wszystko zaczęło?
Od najmłodszych moich lat konie mnie interesowały. Już jako dziecko uciekałem mamie na widok każdej bryczki. Z dziadkiem jeździłem jako dwulatek, patrolując okolice Bełżyc. Tam się wychowałem. Tak na dobre zacząłem jeździć jako jedenastolatek, w 1988 roku. To najlepszy okres dla dziecka na rozpoczęcie przygody ze sportem jeździeckim – już trzy lata później zacząłem regularne treningi pod okiem znakomitego zawodnika w dyscyplinie ujeżdżenie, Jarosławem Wierzchowskim.
Weterynaria wynikła z zamiłowania do koni i do jeździectwa. Zawodowo zajmuję się tylko końmi, specjalizuję się w rozrodzie.
Bardzo dużo pomaga mi żona.
Palermo, złoty kasztan dosłownie i przenośni, bardzo szczery, mój profesor, naprawia wszystkie moje błędy. Jest bardzo ambitny i waleczny, według mnie nadaje się na bardzo duże zawody rangi mistrzostw Polski i duże zawody międzynarodowe.
Zdobył ze mną Wicemistrzostwo Polski Młodych Koni jako sześciolatek. To był mój największy sukces, Palermo dzięki temu uzyskała licencję na krycie
Jazda konna to tak jak skok na bungee czy jazda ekstremalna quadem – daje dużą dawkę adrenaliny. Pozwala mi się odstresować – ta godzina jazdy dziennie pozwala mi zapomnieć o problemach dnia codziennego
Trzeba poświęcić 5-6 lat intensywnej pracy, codziennych treningów.
Dziś nie celowałem w zwycięstwo. Moim głównym celem było zakwalifikowanie się Rammsteinem do MPMK w Łącku, a Palermo po stracie we Francji traktuję trochę tak treningowo. Przygotowuję go do startów w konkursach 140 cm, więc chodziło mi o dokładny, czysty przejazd – i to się udało.
Fabian Plapis