Witam!
Chciałabym przedstawić Wam kolejną książkę, którą niedawno przeczytałam. Książka nosi tytuł „Na ratunek Shanti", którą napisała Patricia Leitch. Książka dostała się w moje łapki podczas wyprawy po Empik-u. Na początku oczywiście szukałam Eleny, lecz przyglądając się pozycjom na półce dostrzegłam okładkę na której był koń. Moi znajomi i mąż wiedzą, że tam gdzie widzę konie muszę na chwilę przystać, popatrzeć i nie ważne czy to zabawka na wystawie sklepowej, pocztówka w księgarni, nie wspominając o koniach pasących się na łące, kiedy jadę samochodem. Po prostu muszę się zatrzymać spojrzeć.
Po przeczytaniu krótkiej informacji zawartej z tyłu książki pomyślałam, że mogę wziąć jedną na próbę, i jeśli mi się spodoba to dokupię resztę z tej serii.
Po powrocie oczywiście zrobiłam sobie kaweczkę, zasiadłam w moim fotelu z książką w ręku, kotem na kolanach i zabrałam się za czytanie...
Rodzina Mandersów przeprowadza się z miasta Stopton w górzyste tereny Szkocji do miasteczka Finmory. Rodzina chce odpocząć od miejskiego zgiełku. Główna bohaterka Jinni uwielbia konie i od zawsze marzyła o własnym koniu i te marzenia właśnie mogą się spełnić, gdyż w nowym miejscu drogę z domu do szkoły wraz z bratem będą pokonywać na kucykach. Lecz wiadomość o kucu nie za bardzo pocieszyła Jinni, gdyż dziewczyna marzy o prawdziwym koniu, a dokładnie pragnie mieć arabską klacz. Po drodze do Szkocji zatrzymują z rodziną w hotelu na noc, gdzie Jinni zauważa iż do miasta w którym są przyjechał cyrk. Po długich namowach wybrała się do cyrku z ojcem i starszym bratem aby zobaczyć występujące tam konie.
Na ostatnim pokazie zauważa kasztanowatą arabską klacz i oczywiście namawia ojca na jej kupno lecz od razu spotyka się z odmową. Widzi że koń nie jest dobrze traktowany w cyrku i przerywa spektakl wbiegając na arenę i powstrzymując tresera od zadania klaczy kolejnego ciosu batem.
Rodzina Mandersów z samego rana wyrusza w dalszą drogę, aby zdążyć przed nocą do Finmory co im się udaje. Jinni po wejściu do domu od razu zajmuje pokój na poddaszu, że mieć lepszy widok na wrzosowiska i mały padok koło stajni. Ciągle myśli o sytuacji w cyrku i o koniu który mógłby być jej.. Z samego rana idą do małego gospodarstwa po dwa kuce, którymi mają się zająć i dojeżdżać do szkoły. Może to nie szczyt marzeń dziewczynki ale dobry kucyk na sam początek. Po posprzątaniu domu rodzina chce poznać okolicę i wybiera się na spacer w stronę plaży, schodząc ze wzgórza Jinny jest świadkiem wypadku cyrkowego karawanu i ciężarówki. Na szczęście ludziom się nic nie stało, konie cyrkowe są lekko poobijane. W szał wpada arabska klacz próbując wydostać się z przyczepy. Jinny pomaga się jej oswobodzić, ale koń w panice ucieka na wrzosowiska i łąki sąsiada. Treser chce wyruszyć na poszukiwania lecz właściciel zaproponował, iż odkupi konia gdyż nikt oprócz niego nie zna wrzosowisk, a koń na pewno pobiegnie do jego kucyków i na jesień wróci razem z nimi do zagrody. Jinni w tym wszystkim zobaczyła promyk nadziei, że koń może być jej... ale czy spełni się jej marzenie? Czy uda się jej oswoić kasztankę i pokonać przeciwności losu... tego już nie zdradzę... zapraszam do lektury. .
Z pozdrowieniem
J.Klimczak